niedziela, 14 sierpnia 2022

28. Bitwa pod Ponte Sampaio


Kilka kilometrów za Redondella szlak Camino Portuges przechodzi z Arcade do Ponte Sampaio (hiszp. Puente Sampayo), nad wpadającą do zatoki Ria Vigo rzeką Rio Verdugo, mostem Pontesampaio, o średniowiecznej nazwie "Ponti Sancti Pelagli et Lutto", wybudowanym w XII wieku na fundamentach dawnego mostu rzymskiego na trasie starożytnej Via Romana XIX prowadzącej z Barraca Augusta (Braga) do Lucus Augusta (Lugo) i Astúrica Augusta (Astorga). Strategicznie ważny most o długości 144 metrów, broniony przez nieistniejącą już twierdzę San Paio de Lodo, zniszczony został w 997 roku przez wojska muzułmańskie pod wodzą Almazora podczas najazdu na Galicję, a potem odbudowany przez arcybiskupa Compsteli Diego Gelmireza.



To jeden z najważniejszych mostów na terenie Galicji, który umożliwiał przez blisko 2000 lat kontakt między najważniejszymi miastami na zachodnim krańcu Półwyspu Iberyjskiego. Zastąpiony wybudowanym obok w XX wieku nowym mostem drogowym, jest teraz kamienną kładką dla pieszych, ale dla mieszkańców Galicji pozostał symbolem dumy i niezależności utrwalonej tym, co wydarzyło się tutaj 7 i 8 czerwca 1809 roku,  a co zostało upamiętnione kamienną tablicą przy wejściu na most, a także przypominane co roku w Fiesta en connemoración de la Batalla de Pontesanpaio.



W historii Hiszpanii most Pontesampaio zajmuje miejsce ważne i szczególne, związane z Guerra de la Independencia Espanola (Wojną o Niepodległość Hiszpanii) toczoną w latach 1809 – 1813 z okupantem francuskim.  Zmagania Hiszpanów stały się pierwszą w nowożytnej historii wojną narodowowyzwoleńczą, w której oprócz wojska wzięło udział całe społeczeństwo, tworząc oddziały partyzantów – guerrilleros, które zmuszając większość wojsk francuskich do obrony kluczowych tras komunikacyjnych, oraz utrzymania władzy na okupowanych terenach Hiszpanii i Portugalii uniemożliwiały wielkiej armii napoleońskiej pełną i skuteczną pacyfikację Półwyspu Iberyjskiego.

Most łączący miejscowości Arcade i Ponte Sampaio był miejscem jednej z najbardziej znanych bitew wojny o niepodległość stoczonej między 7 a 9 czerwca 1809 roku między galicyjskimi partyzantami a wojskami francuskimi, która doprowadziła do wycofania się wojsk napoleońskich z Galicji w lipcu tego samego roku.

Bitwa pod Ponte Sampaio, 
czyli jak widłami i cepami wygnano Francuzów z Galicji

Od 1793 roku Hiszpania rządzona przez Bourbonów, a także sojusznik i sprzymierzeniec Francji rządzonej przez Napoleona rozpoczyna działania mające na celu ograniczenie działalności floty angielskiej na Atlantyku, która z baz morskich w Portugalii wykonuje napady na statki francuskie i hiszpańskie. Zaangażowanie Anglii w walkę z Hiszpanią pozwala Napoleonowi na rozpoczęcie podboju kontynentalnej Europy. Na początku XIX w. Bonaparte nie ma już znaczących przeciwników na kontynencie i rozpoczyna wojnę z Anglią o dominację na morzu, jednak 21 października 1805 roku pod Trafalgarem w pobliżu Gibraltaru połączone floty francuska i hiszpańska zostają rozbite przez flotę brytyjską admirała Nelsona. Napoleonowi pozostaje już tylko walka na lądzie i postanawia pozbawić Anglików oparcia w Portugalii. W 1807 roku w ramach sojuszu z Francją, Hiszpania próbuje podbić Portugalię, a na Półwysep Iberyjski wkracza armia francuska, pod pretekstem wzmocnienia sił hiszpańskich i rozpoczyna faktyczną okupację Hiszpanii i Portugalii. Po internowaniu króla Karola IV i  mianowaniu przez Napoleona na króla Hiszpanii swojego brata Józefa Bonaparte, tworzy się partyzancki ruch oporu, a po zerwaniu sojuszu miedzy Hiszpanią i Francją do walki z Francuzami staje też armia hiszpańska wspierana przez sojusznicze już wojska angielskie. Przeciwko nim do Hiszpanii wkracza 250 tysięcy żołnierzy z francuskiej La Grande Armee, którymi osobiście dowodzi Napoleon. Armie hiszpańskie i angielskie wycofują się w kierunku Galicji i Portugalii, a Francuzi w odwecie niszczą wioski i miasteczka, które odważyły się stawić im opór. Na początku 1809 roku Francuzi docierają do Galicji i zajmują większość miast. Pułkownik Pablo Morillo, na polecenia dowódcy armii hiszpańskiej Castañosa, z luźnych grup partyzanckich tworzy oddziały nazwane Dywizją Miño i wspólnie z kapitanem Bernardo Gonzáleza del Valle „Cachamuiña”, atakuje Vigo, zmuszając 28 marca francuski garnizon do poddania się. Później z pomocą dwóch angielskich statków Hiszpanie zdobywają  Marin, a broniący go francuski garnizon ucieka do Pontevedra.


Stacjonujący w A Coruna francuski marszałek Michel Ney decyduje się wesprzeć oblężony garnizon w Pontevedra, stłumić bunt w prowincji Tui, odzyskać utracone Vigo, a następnie ruszyć dalej na południe Galicji i do Portugalii, by połączyć się z francuskimi oddziałami marszałka Jeana de Dieu Soulta. 


W tej sytuacji Pablo Morillo wraz ze swoimi partyzantami przechodzi do defensywy, uznając, że najlepszym miejscem na zatrzymanie Francuzów jest miejscowość Ponte Sampaio, przez którą przepływa rzeka Verdugo.

W przygotowaniu do powstrzymania natarcia wojsk francuskich Morillo wysadza dwa łuki mostu i okopuje się na południowym brzegu. Obrońców wspomaga kilka statków szkockiego kapitana McKinley’a, które kilka miesięcy wcześniej brały udział w wyzwoleniu Vigo, oraz kanonierka Cadmus i portugalski bryg O Curioso, zacumowane u ujścia Rio Verdugo, których artyleria będzie miała kluczowe znaczenie w przebiegu bitwy. Oprócz niewielkiej ilości karabinów,  będących głównie w rękach zawodowych żołnierzy, obrońcy mają dwa działa dostarczone przez Antonio Gago z Marín i trzy ze statków stojących w zatoce Ria Vigo. Dowódcą obrony zostaje chorąży Juan O'Dogherty Browne. Partyzanci pułkownika Morillo obsadzają również  pobliską przeprawę przez rzekę w Caldelas. 

Marszałek Michael Ney gromadzi w Santiago de Compostela armię składającą się z ośmiu tysięcy żołnierzy, 1200 jeźdźców oraz 13 dział. Przed wyruszeniem przemawia do swoich żołnierzy: „Istnienie mieszkańców tej mrocznej prowincji jest niezgodne z celami wielkiego cesarza i spokojem w Hiszpanii, a należna się im przykładna kara, której stali się wierzycielami, powstrzyma inne prowincje i da sprawiedliwy ład na Półwyspie Hiszpańskim”.

Rankiem 7 czerwca 1809 roku w Ponte Sampaio pojawiają się wojska francuskie i marszałek Michael Ney, mimo widocznych trudności w szybkiej przeprawie i po nieudanej próbie rozpoznania pozycji przeciwnika, rozkazuje frontalny atak przez uszkodzony most i przez rzekę, która okazuje się pułapką stworzoną przez napływające wody przypływu. Ciasne formacje francuskiej piechoty są łatwym celem dla 5 dział, jakimi dysponują obrońcy i po każdej ich salwie pada wielu Francuzów. Pierwszy dzień bitwy kończy wzajemny ostrzał artyleryjski przynoszący duże straty po obu stronach, ale bez widocznego rozstrzygnięcia.


Ney poinformowany, że tylko wcześnie rano podczas odpływu na rzece Verdugo tworzy się wąskie i płytkie przejście przez wodę,  8 czerwca o świcie, rozkazuje ponowny atak. Po prowizorycznych pomostach ułożonych na zniszczonych łukach mostu piechota francuska wspomagana artylerią, oraz przez szarżującą przez rzekę elitarna kawaleria mamelucką, trzykrotnie atakuje i trzykrotnie jest wypierana z mostu przez walczących jak lwy galicyjskich guerrilleros, wśród których nie brakuje kobiet i dzieci, uzbrojonych głównie w przydatnie w ciasnocie walki widły i cepy. 

Ney wysyła jeszcze generała Loisona do Ponte Caldelasa z częścią swoich wojsk w górę rzeki na niezniszczony most w Caldelas, aby stamtąd dokonać okrążenia obrońców, ale osłaniający tą przeprawę partyzanci z O Morrazo, Pontevedra i La Lamy zza zbudowanej z kamieni i pni drzew barykady, blokującej przejście przez most, również zadają Francuzom straty i zmuszają do odwrotu.

Kapitan McKinley ze statku Lively tak opisał ten dzień: „Wróg pojawił się na prawym brzegu rzeki i wybuchł żywym ogniem armat i karabinów: lecz ich baterie zostały natychmiast zniszczone przez hiszpańskie kanonierki. Dwukrotnie próbowali przeprawić się przez rzekę i za każdym razem zostali odparci z dużymi stratami. Po południu podjęli trzecią próbę z tym samym skutkiem. W końcu po wszystkich tych ich próbach załamani godną podziwu odwagą wojsk hiszpańskich wycofali się do Pontevedra”.

9 czerwca o świcie nad brzegami rzeki zapanowała cisza. W nocy Ney, po otrzymaniu meldunku o niepowodzeniach i powrocie wojsk francuskich marszałka Soulta z Portugalii, rozwścieczony natychmiast nakazuje odwrót. Nękane stale przez partyzantów wojska francuskie docierają do Lugo, gdzie Ney spotyka się z Jean de Dieu Soultem i w lipcu 1809 roku wycofują się z Galicji, nazwanej potem przez Napoleona „hiszpańskim wrzodem”.


Bitwę pod Ponte Sampaio we francuskiej „Historii Imperium” tak opisał Adolphe Thiers „Wydaje się niewiarygodne, że tak liczny korpus armii jak ten dowodzony przez doświadczonego Neya, pomimo zdolności i energii tak sławnego generała, nie mógł stawić czoła niezdyscyplinowanym Galicjanom”.

Bitwa pod Ponte Sampaio stoczona 7 i 8 czerwca 1809 roku  była pierwszą dużą otwartą bitwą w trwającej do 1814 roku hiszpańskiej wojnie wyzwoleńczej – Guerra de la Independencia Espanola, w której niestety po stronie najeźdźcy i okupanta walczyli także Polacy.

Upamiętnienie bitwy pod Ponte Sampaio

Każdego roku w Ponte Sampaio odbywała w się rekonstrukcja bitwy podczas Fiesta en connemoración de la Batalla de Pontesanpaio, lecz z powodu pandemii ostatnia inscenizacja miała miejsce w 2019 roku. 





Przy wejściu na most od strony Arcade w 2009 roku, kiedy miała miejsce pierwsza rekonstrukcja bitwy, została umieszczona duża kamienna tablica upamiętniająca jej dwusetną rocznicę.


25 lat wcześniej, w 175 rocznicę bohaterskiej bitwy, pierwszą tablicę umieszczono po drugiej stronie, w Ponte Sampaio.


W kościele parafialnym Santa María de Ponte Sampaio znajduje się symboliczny kamienny nagrobek bohaterów poległych podczas obrony mostu.


W setną rocznicę bitwy na Plaza de España w Pontevedra ustawiony został kamienny pomnik z kilkoma figurami z brązu i napisem „Bohaterom Puente Sampayo pod wodzą Morillo”, oraz datą bitwy pod Ponte Sampaio.


Emilia Pardo Bazán (1851-1921), uważana za największą pisarkę Hiszpanii, opisał ten fakt następująco: "Pontesampaio to miejsce żywej pamięci dla Galicji i Hiszpanii: ta okoliczność warta jest zapamiętania tak jak Zaragoza, Kadyks, Bailen i wielu innych, gdzie nieposkromiona odwaga narodu hiszpańskiego jest przedstawiana."

Warto po przejściu tego historycznego mostu zatrzymać się na kilka chwil by z położonej obok niego taperii A Romana, przy winie Ponte Sampaio, kontemplować piękny widok ujścia rzeki Rio Verdugo, kamiennego mostu i to co się tutaj wydarzyło.  


Guerra de la Independencia Espanol

Trzy europejskie koalicje od 1793 roku próbowały powstrzymać francuski ekspansjonizm, ale bez powodzenia. Napoleon ze swoją Wielką Armią przeszedł przez Włochy, środkową Europę i Rosję. Nie pokonał Anglików z którymi walczył na każdym kroku, ale sama Anglia nie była w stanie powstrzymać Napoleona. Korsykanin był świetnym strategiem i miał niezrównane zdolności taktyczne i wizję pola bitwy, a jego generałowie nie byli od niego gorsi, chociaż często pokazuje się jego jako geniusza otoczonego niekompetentnymi ludźmi.

Na początku XIX wieku Napoleon Bonaparte po zwycięstwach w Europie Środkowej nie miał już znaczących przeciwników na kontynencie i prowadził już tylko wojnę z Anglią, głównie o dominację na morzu, jednak 21 października 1805 roku pod Trafalgarem w pobliżu Gibraltaru flota francuska i sprzymierzonej Hiszpanii została rozbita przez okręty brytyjskie dowodzone przez admirała Nelsona. Anglicy mieli swoje bazy morskie Portugalii, z których robili wypady przeciwko francuskim statkom na Atlantyku. Napoleon postanowił siłami swej niezwyciężonej armii spacyfikować ten ostatni wrogi skrawek kontynentalnej Europy.

27 października 1807 roku w Fontainebleau Napoleon podpisuje traktat, który pozornie ma zapewnić Hiszpanii ochronę przed ekspansją angielską, a kilka dni później wojska francuskie wkraczają na Półwysep Iberyjski. Niezatrzymywane przechodzą przez terytorium jeszcze w tym czasie przyjaznej Hiszpanii i do końca listopada 1807 roku podbijają Portugalię, po czym pozostające wojska francuskie rozpoczynają nieformalną okupację Hiszpanii, zmuszając króla Karola IV do opuszczenia Madrytu. Rodzina królewska przenosi się do Aranjuuez. Syn króla, książę Asturii Ferdynand, otwarcie walczący z ojcem, doprowadza 18 marca 1808 roku do rozruchów w Madrycie skierowanych przeciwko Karolowi IV i wszechwładnemu Godoyowi. Przestraszony król zrzeka się korony na rzecz syna, który następnego dnia ogłasza się królem Ferdynandem VII. Napoleon widząc szansę na usuniecie Burbonów, zaprasza ich do Bayonne pod pretekstem arbitrażu w sporach rodzinnych i dynastycznych, w efekcie czego stary król abdykuje na rzecz „swego przyjaciela Napoleona”.

Napoleon internuje Ferdynanda VII, a Karola IV odsyła najpierw do Fontainebleau, potem do Compiegne aż w końcu do Rzymu, gdzie Karol IV umiera. Cesarz mianuje 10 maja 1808 r. swego brata Józefa Bonaparte królem Hiszpanii. Marionetkowy parlament w Madrycie zatwierdził nowego króla, ale kiedy Józef zamierzał wyegzekwować swe prawa, w stolicy, a później w całym kraju, wybucha niekontrolowane powstanie przeciwko nowemu królowi i francuskim okupantom i na terenie Hiszpanii rozpoczyna się wojna partyzancka „Guerilla” angażująca znaczne siły francuskie. Powstanie hiszpańskie w Kadyksie odnosi sukces i eskadra francuska kapituluje. 24 czerwca gen Chłopicki na czele Legii Nadwiślańskiej rozbija Hiszpanów pod Epila. W tym czasie w Portugalii i Hiszpanii rozpoczyna operacje wojskowe brytyjski korpus ekspedycyjny pod dowództwem Wellingtona. Po kapitulacji armii francuskiej w bitwie pod Bailén toczonej z wojskami angielskimi i hiszpańskimi, między 18 a 22 lipca 1808 roku, Józef Bonaparte ucieka z Madrytu.  W bitwie ginie, lub dostaje się do niewoli prawie 18 000 Francuzów i wieści o tym rozchodzą się po Europie, a uwieziony we Francji Ferdynand VII staje się bohaterem narodowym i duchowym przywódcą powstania.

We wrześniu Napoleon organizuje nową armię i na jej czele przez Pireneje „Drogą Napoleona” wkracza na Półwysep Iberyjski. Francuzi zaczynają odnosić sukcesy i armia angielska znajduje się w odwrocie. Drogę do Madrytu  otwiera przełamanie 30 listopada 1808 roku obrony hiszpańskiej w wąwozie Somosierra, gdzie decydująca jest szarża polskich 

szwoleżerów Gwardii Cesarskiej. 3 grudnia 1808 roku kapitulują obrońcy Madrytu i 22 stycznia 1809 roku na tron powraca Józef Bonaparte. Przez następne z górą pięć lat w Hiszpanii toczy się kombinowana wojna sił regularnych i partyzanckich guerrilleros, którą cechuje bezwzględność i okrucieństwo stron walczących. W 1809 roku Francuzi po kilu przegranych bitwach opuszczają Galicję i wkraczają do Portugalii i Andaluzji. Napoleon zostawia wojska i wraca do Francji. Do 1811 roku Francuzi zajmują prawie cały półwysep Iberyjski i na początku 1812 roku Napoleon przyłącza Katalonię do Francji.

Jednak w 1812 roku wojska angielskie wspierane przez partyzantkę hiszpańską zaczynają stopniowo zdobywać przewagę i rozpoczyna się powolne wycofywanie wojsk francuskich. 12 sierpnia 1812 roku Anglicy wkraczają do Madrytu. W 1813 r. walki toczą się na północy Hiszpanii. 21 czerwiec 1813 roku w bitwie pod Vittorią Francuzi doznają ostatecznej porażki i wycofują się z terenu Hiszpanii. W drugiej połowie roku Anglicy wkraczają na teren Francji. 11 grudnia 1813 roku pod naciskiem Anglików, na mocy traktatu w Valancay, Napoleon przywraca tron hiszpański Ferdynandowi VII. Witany radośnie w Madrycie „Upragniony” król szybko przywraca terrorem władzę absolutną i równie szybko zyskuje przydomek „Niechciany”.

Wojna nadszarpnęła tradycyjny porządek socjalny i gospodarkę Portugalii i Hiszpanii, co zaowocowało długim okresem konfliktów politycznych i społecznych. Wyniszczające wojny domowe pomiędzy ugrupowaniami liberałów i konserwatystów, dowodzonych przez oficerów wyszkolonych w czasie wojen napoleońskich, trwały na Półwyspie Iberyjskim aż do lat 50. XIX wieku. Konflikt przyspieszył również wyzwolenie dawnych kolonii hiszpańskich i portugalskich w Ameryce Środkowej i Południowej.





poniedziałek, 1 sierpnia 2022

27. Festa da Coca de Redondela y Corpus Christi


Czy dorośli mogą wierzyć, że kiedyś na ziemi żyły smoki, czy żyją one tylko w wyobraźni dzieci kształtowanej oglądanymi i czytanymi bajkami oraz legendami opowiadanymi przez dorosłych? Są regiony i miejsca, gdzie do dzisiaj sprawa smoków traktowana jest przez ludzi bardzo poważnie i wręcz na serio. Można się o tym przekonać przychodząc w czerwcu, w okresie święta Bożego Ciała, do miejscowości Redondela, w której zbiegają się portugalskie Drogi Świętego Jakuba: Camino Portuges da Costa i Camino Portuges Central. Szczególny wyjątek stanowi Redondela, gdzie Boże Ciało – Corpus Christi jest obchodzone bardzo uroczyście, od środy do niedzieli, razem ze świecką Festa da Coca de Redondela, łącząc we wspólnym świętowaniu elementy religijne i świeckie, a nawet dawne wierzenie pogańskie transformowane do kultury chrześcijańskiej.

Kontrastujące i splatające się ze sobą kultura i tradycja, obrzędy religijne i dawne pogańskie, procesja i taniec, Virgen A Gabacha i smok Coca, stanowią część osobliwego i symbolicznego święta Bożego Ciała obchodzonego w Redondela od XV wieku.

Są dywany kwiatowe na ulicach miasta, po których w czwartek rano przemieszcza się procesja przeniesienia Matki Boskiej z kościoła Vilavella do kościoła Santiago de Redondela, której towarzyszą ubrani na biało mężczyźni tworzący grupę „Tańca Mieczy”. Godzinę później przez miasto przechodzi parada Coca de Redondela z postaciami Mordomos i Diabiños. Po uroczystej mszy z kościoła świętego Jakuba wyrusza główna procesja przez ulice miasta pokryte dywanami kwiatowymi. Kulminacyjny punkt fiesty rozgrywa się na  Plaza de la Constitución, gdzie grupa 24 mężczyzn wykonuje Taniec Mieczy – La Danza de las Espadas , a 2 dorosłe kobiety niosące małe dziewczynki na ramionach, tańcem o nazwie Las Penlas wyrażają radość z uratowania ich córek porwanych przez smoka Coca.

Legenda Coca de Redondela

Wioska Redondela istnieje odkąd ludzie zamieszkali nad brzegiem oceanu, pamięta czasy Celtów, pierwszych mieszkańców na wybrzeżu atlantyckim, okres starożytności, kiedy tędy przebiegała rzymska droga Viae XIX łącząca dzisiejszą Bragę z Astorgą, i średniowiecze, kiedy była najważniejszą miejscowością nad zatoką Ria de Vigo. Ludzie tutaj żyli spokojnie i szczęśliwie, zajęci codzienną pracą i radościami w czasie wolnym. Aż pewnego dnia doznali wielkiego przerażenia i bólu.

Dziwne i potworne zwierzę, z ciałem smoka kończącym się wielkim ogonem, niczym wielki wąż, z ogromnymi skrzydłami, jak u kolosalnego nietoperza, silnymi pazurami na czterech mocnych nogach i z głową, w której oczy świeciły jak straszny żar, z otwierającymi się ogromnymi szczękami uzbrojonymi w mocne i ostre zęby, wyłoniło się z szalejących fal przypływu morza. Potworny stwór ruszył na suchą ziemię do Redondela, gdzie porwał dwie dziewczynki, a nie było nikogo, kto mógłby temu zapobiec. I zawrócił się do morza, zanurkował i zniknął.

Ale najpoważniejszą rzeczą było to, że ta straszna istota, która wydawała się pochodzić z samego piekła powtarzała swoje wtargnięcia raz za razem, zawsze biorąc najpiękniejsze dziewczynki we wsi. A wszystko rozpoczęło się od niespełnionej miłości młodej i pięknej dziewczyny z Redondela do nieznajomego młodzieńca.

Wiele wieków temu, kiedy to, co jest teraz ujściem rzeki, było jeszcze doliną, ludzie mieszkający w Redondela byli chłopami, a wyspy San Simón i San Antón nie były nimi jak teraz, ale niewielkimi wzniesieniami w dolinie, na których nikt nie mieszkał.

W tym czasie żyła w wiosce piękna dziewczyna i dorastała świadoma swojej niezwykłej urody. Postanowiła więc, że jeśli ma wyjść za mąż to tylko za kogoś, kto będzie równie piękny i szlachetnie urodzony, a nie za prostego chłopa. Odrzucała wszystkich swoich miejscowych zalotników, uznając, że nie są godni związania się z nią.

Pewnego razu przybył na te ziemie nieznajomy na koniu, dobrze ubrany, o dobrym wychowaniu i dobrych manierach, który zakochał się w niej do szaleństwa. Zaproponował jej małżeństwo, a ona przyjęła go bez wahania. Ustalono datę i dziewczyna zaczęła przygotowywać swoją wyprawę i suknię ślubną i czuła też w sobie nowe powstające życie. Nadszedł wyznaczony dzień, ale młodzieniec nie pojawił się i nikt od tamtego czasu go nie widział ani nic o nim nie słyszał. A ona, która zawsze była tak arogancka i pogardliwa dla wszystkich, poczuła się upokorzona kpinami, jakie zaczęła otrzymywać od swoich dawnych zalotników. Urodziła dziewczynkę, a że sama nadal żyła samotnie, zabrano jej dziecko do przytułku w klasztorze Vilavalle. 

Zraniona i zawstydzona nie mogła już tego znieść i pewnego dnia pobiegła doliną na małe wzgórza, na których nikt nie mieszkał. Tam, sama z dala od dawnych zalotników, w końcu mogła puścić wodze bólowi i płakać w spokoju. Płakała, płakała i płakała. Do tego stopnia, że ​​dolina została zalana jej łzami, a ona oddzielona od reszty ludzi. Z płaczem odeszły wszystkie uczucia, a w jej zimnym sercu pozostała tylko nienawiść. Wypełniająca jej wnętrze złość rozdymała ciało tak, że ze smukłej i powabnej dziewczyny zmieniła się w opuchłą wielką maszkarę. Wyschła też jej skóra pokrywając się grubymi łuskami, paznokcie zmieniły się w szpony, a piękna kiedyś i powiewna suknia przybrała kształt wielkich płetw.  I tak przemieniła się w potwora podobnego do smoka.

Ze wzgórz, które stały się wyspami w zatoce widziała, że nikt jej nie szuka i nikt nie tęskni za nią, tylko cieszą się z zalanej doliny, bo teraz Redondelanos stali się bogatymi i dobrze prosperującymi żeglarzami i rybakami. Każdego ranka widziała z wyspy, jak łodzie wypływały na łowiska ryb i wracały o zachodzie słońca, więc też każdego dnia myślała o tym, jaką znaleźć zemstę za niespełnione swoje szczęście.

Po długim namyśle i nie mając nic do stracenia, postanowiła przepłynąć przez zatokę do miasta w czasie, gdy mężczyźni pracowali w polu lub popłynęli na połów ryb, by schwytać młode dziewczynki, zabrać je od ich matek do niewoli na swoją odludną wyspę. Udało się jej to zrobić, więc w następnym roku wróciła po następne. A potem czyniła tak już rok po roku, podczas gdy ludzie pogrążali się w rozpaczy i strachu, nie wiedząc jak pozbyć się tego potwora, którego nazwali Coca.  Aż pewnego dnia Xan Carallás, jeden z mieszkańców Redondela, przepływając w czasie odpływu koło wyspy San Simon, zauważył odsłonięte wejście do jaskini, z której dochodziły jęki i wołania. Domyślił się, że tam właśnie uwięzione są porwane z wioski dziewczęta. Wrócił szybko do wioski układając już w głowie sposób na ich uratowanie i też pozbycie się smoka. Zwołał mieszkańców i zaproponował żeby w tym dniu, w którym zwykle potwór przybywał do wioski, ubrać kobiety w robocze ubrania ich mężów, by tak jak zwykle robili to mężczyźni, łodziami wypłynęły w morze, by potwór myślał, że na lądzie pozostały już tylko kobiety i dzieci. Popłynąć z nimi mieli też najstarsi mężczyźni, by sterować łodziami, ponieważ kobiety nie umiały tego robić. Z pozostających na lądzie wybrano dwudziestu czterech silnych i śmiałych ludzi, którzy byli gotowi walczyć, nawet poświęcając swoje życie. Przez kilka dni ćwiczyli oni posługiwanie się mieczami i wykonywanie zwinnych ruchów dla unikania ataków bestii. 

Kiedy nadeszła pora, w której zwykle smok napadał na wioskę, mężczyźni zaczaili się w wodzie przy mierzei prowadzącej z lądu w kierunku wyspy. Na dzwonnicy kościoła Virgen de A Gabacha w Vilavella czuwał obserwator, by dźwiękiem dzwonu nadać sygnał o pojawieniu się potwora i rozpoczęciu ataku, ale pierwszego dnia smok nie pojawił się. Powtórzono to bezskutecznie drugiego dnia i dopiero za trzecim razem głos dzwonu dał sygnał do ataku.  Smok zaskoczony wynurzającymi się z wody mężczyznami nie zdołał się obronić, otoczony ze wszystkich stron jednocześnie, kłuty, i cięty, oślepiony i z zagwożdżoną paszczą stalowymi mieczami, został w końcu zabity.   

Zapanowała wielka radość i aby uczcić zwycięstwo, mężczyźni wykonali taniec z mieczami wokół zabitego smoka Coca. Przed narastającym przypływem dostali się do jaskini, uwolnili zamknięte tam dziewczynki i powrócili z powrotem na ląd. W tym czasie przypłynęły łodzie z kobietami i wszyscy wrócili do miasteczka, a był to właśnie dzień Bożego Ciała, więc przynieśli dziewczynki do kościoła, w którym odbywała się uroczysta, świąteczna msza.

Wszyscy mieszkańcy miasta uformowali wielką procesję, uszczęśliwioną czynem swoich ludzi, a martwe zwierzę zostało przeciągnięte na plac, gdzie dzielni wojownicy wokół jego zwłok powtórzyli swój taniec z mieczami, a znajdujące się obok kobiety uniosły na ramiona uratowane dziewczynki i z radości zaczęły tanecznym korkiem kręcić się w koło.

Od tego czasu podczas obchodów święta Corpus Christi, dziewczęta i kobiety  z tańcem „Las Penlas”, oraz mężczyźni z „Tańcem Mieczy”, zostali włączeni w procesję przechodzącą, dla upamiętnienia w tego bohaterskiego wyczynu, jako triumfu życia nad pułapkami śmierci i potrzeby zbiorowego wysiłku przeciwko niszczycielskiej sile okrutnego zła i nienasyconego egoizmu. Ten sposób świętowania uroczystości związanych ze świętem Bożego Ciała tak mocno wrósł w tutejszą obyczajowość i tradycję, że obchody jego w Redondela, łączące elementy religijne i świeckie tworzą wielką czterodniowa fiestę. 

Festa da Coca de Redondela y Corpus Christi

Święto Bożego Ciała – Corpus Christi obchodzone jest w Redondeli od 1482 roku i oprócz doniosłej uroczystości religijnej jest oficjalnym festiwalem turystycznym ustanowionym przez władze Galicji na początku XXI wieku. Trzy filary, na których opiera się i które łączą w jedną całość religijną celebrację Corpus Christi ze świecką tradycją Coca de Redondela to dywany kwiatowe, Taniec Mieczy oraz taniec Penlas.

Fiesta Coca de Redondela y Corpus Christi ma od lat ustalony ramowy program.


Rozpoczyna się w środę po południu paradą olbrzymów - gigantes i wielkich głów – centulos, w towarzystwie grupy dudziarzy Airiños de San Simón, a wieczorem burmistrz miasta po odczytaniu orędzia otwierającego to kilkudniowe święto, przekazuje władzę Bractwu Las Penlas. W tym czasie rodziny w Redondela przygotowują pudła z płatkami kwiatów, z których w nocy układane są wielkie dywany kwiatowe przed kościołem świętego Jakuba i na głównej promenadzie miasta.





Najważniejszym dniem fiesty jest czwartek, w którym obchody rozpoczyna procesja przeniesienia figury Matki Boskiej – Virgen A Gabacha – z kościoła Vilavella do kościoła Santiago de Redondela. Towarzyszy jej muzyka i grupa reprezentująca Taniec Mieczy. 

Redondela kościół przy dawnym klasztorze Viavella

Redondela kościół św. Jakuba

Godzinę później przechodzi parada Coca z Mordomosem i Diabiños w towarzystwie olbrzymów (gigantes) i wielkich głów (centulos).

W południe w kościele Santiago rozpoczyna się celebracja głównej mszy święta Bożego Ciała, po której wyrusza procesja ulicami miasta po ułożonych dywanach kwiatowych. Na jej zakończenie na Plaza de la Constitución odbywa się pokaz Tańca Mieczy i Penlas.


W piątek w godzinach południowych  figura Virgen A Gabacha w procesji, której towarzyszą zespoły muzyczne, powraca do kościoła Vilavella, a po kończącej ją mszy następuje ponowny pokaz Danza das Espadas i das Penlas.

Sobota jest dniem koncertów, zabaw i gier odbywających się w wielu miejscach, które o godzinie dziesiątej wieczorem kończy pokaz sztucznych ogni na Campo da Feira.

Niedziela jest ostatnim dniem Fiesta Coca de Redondela y Corpus Christi, w którym głównymi elementami jest parada Coca cos Mordomos e Diañiños w centrum miasta.


Po południu w parafii Vilavella celebrowana jest ponownie msza i procesja Corpus Christi z udziałem zespołów Danza das Espadas, Las Penlas i grupy muzycznej Chapela. 

Nota historyczna

Procesja Corpus Christi w Redondela

Tradycja procesji w święto Bożego Ciała na terenie Galicji sięga XIV wieku i pierwszy raz jest udokumentowana w Santiago de Compostela, chociaż nie wiadomo, czy odbywała się tylko wewnątrz katedry, czy też ulicami miasta. Przez kilka stuleci duchowieństwo miejskie i katedralne uważało, że celebracja Bożego Ciała jako święta radości i triumfu, jest odpowiednim czasem na wprowadzenie w procesjach, a nawet w kościołach, popularnych i zakorzenionych w tutejszej tradycji ludowych tańców.

Wśród zróżnicowanych narodów i kultur, w których taniec był jednym z podstawowych elementów rytuałów religijnych i kultowych, chrześcijaństwo było wyjątkiem, uważając je za przejaw pogaństwa i okazję do niereligijnych ekscesów. Większość Ojców Kościoła, dyspozycje soborowe i synodalne, oraz traktaty moralistów późnośredniowiecznych, potępiało tańce jako formę kultu religijnego. Święty Jan Chryzostom mówił: „ Bóg nie dał nam stóp do tańca, ale do skromnego chodzenia”. 

Istnieją jednak liczne świadectwa występowania w kręgu kultury chrześcijańskiej tańców religijnych, zarówno w aspekcie ludowym, jak i stricte liturgicznym, a niejednokrotnie, jak w przypadku zachowanych do dziś sześciu różnych podczas Corpus Christi w Sewilli, wskazuje na ich głęboko zakorzenioną praktykę. Istnienie ich dowodzi, że obyczaj ten był trudny do wykorzenienia i nie można zapominać, że w Kościele zawsze istniały przychylne stanowiska wobec tańca i że jego zwolennicy, oprócz posługiwania się platońskim pojęciem „muzyki sfer” mieli biblijne wsparcie króla Dawida, który tańczył wokół Arki Przymierza, a także liczne starotestamentowe odniesienia do tańców i pieśni z akompaniamentem muzycznym, którymi Hebrajczycy czcili Jahwe i świętowali zwycięstwa i małżeństwa. Jak mówi Eklezjastes (Księga Koheleta 3, 4): „jest czas płaczu i czas śmiechu, czas żałoby i czas tańca ”.

Kontrreformacja wskrzesiła idee wczesnych Ojców Kościoła na temat zbędnej, pogańskiej i zabobonnej natury tańców i zabaw. W przypadku galicyjskiego tańca Penlas istnieje wiele potępień, ale ostateczny jego zakaz wydał król Carlos III pod koniec XVIII wieku. Powrót do tych tradycji nastąpił w drugiej połowie XX w., kiedy regiony Hiszpanii, a przede wszystkim Galicja, Kraj Basków i Katalonia uzyskały szeroką autonomię.

W Redondela ustanowienie procesji Corpus Christi przypisuje się franciszkanom z klasztoru San Simón, chociaż żywa do dzisiaj tradycja ludowa, wynikająca z legendy Coca de Redondela, przesuwa okres jej powstania na czasy średniowiecza.  Nie ma z tego okresu dokumentów, które by to potwierdzały, ale przetrwanie takich elementów jak Coca, Penlas czy taniec mieczy, które towarzyszyły procesji w miastach galicyjskich i portugalskich w XV  i XVI wieku, wskazuje średniowieczne pochodzenie procesji w Redondela, o czym świadczą niektóre dokumenty z XVII wieku określające to święto jako dawną tradycję, której towarzyszy taniec marynarzy z mieczami.

Z początku XVII wieku pojawiają się pierwsze wieści o obecności w procesjach w Redondela centulos i chochoiros ubranych w dziwne stroje i maski, tworzących zespół 7, lub 8, strażników Coca, zwanych też fenosami, diabłami i diabletami, a ich rola jest dziedziczona z rodziców na dzieci. W XIX wieku ich liczba została zredukowana tylko do dwóch ciągnących figurę smoka i odłączona z głównej procesji w oddzielną paradę. Ich imię może nawiązywać do łacińskiego słowa centunculus (ubrania z łat w różnych kolorach) lub centoculos (o stu oczach), a chocoiro nawiązuje do tego, że mieli przyczepione do swoich strojów chocas, metalowe krowie dzwonki.

Współcześnie dwa elementy występujące w czasie obchodów fiesty związanej z obchodami święta Boża Ciała w Redondela najbardziej przyciągają uwagę badaczy i widzów ze względu na swój średniowieczny, pierwotny charakter:  taniec Las Penlas w którym dwie dziewczynki (penlas) ubrane na biało i stojące na ramionach tańczących kobiet (burros), kłaniają się Najświętszemu Sakramentowi, oraz parada Coca, stanowiąca do XIX wieku nierozłączny element procesji z przedstawieniem nazywanym „ A Gabacha ”, w której Coca próbowała rzucić się na postać Virgen, ale bita przez nosicieli figury, uzbrojonych w kije, wystraszona wycofała się i uciekała, a przed klasztorem Justinianas de Vilavella, prezentowana była walka między Coca-Dragón (smok Koka) i San Jorge (św. Jerzym), w której zostawał zabity.

Obecnie parada i różnego rodzaju inscenizacje związane z Coca tworzą podczas święta Bożego Ciała oddzielną Festa da Coca de Redondela.

Związane z procesją dywany kwiatowe, tak charakterystyczne dla procesji Corpus Christi w wielu miejscowościach, w Redondela, udokumentowane są dopiero w 1950 roku i złożone z zielonych gałązek i kwiatów rozłożonych po ulicach. Układane z płatków kwiatowych artystyczne wzory i symbole pojawiają się po raz pierwszy dopiero w 1965 roku.




Coca

W całej Europie powszechne było od początku istnienia święta Bożego Ciała wynoszenie w procesji wizerunku węża-smoka, symbolu sił demonicznych pokonanych przez Najświętszy Sakrament. Znany w większości Europy pod nazwą Tarasca, prawdopodobnie pochodzącej od francuskiego miasta Tarascon gdzie według średniowiecznej legendy żył gigantyczny smok, który przerażał ludność, dopóki nie został pokonany przez świętą Martę, co opisuje Jakub de Voragine w rozdziale CV Złotej Legendy. Wciąż żywa tradycja pokonania smoka w Tarascon została uznana w 2005 roku przez UNESCO jako część ustnej i Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości.

Według Avito de Vienne udział smoków w obchodach i procesjach został ustanowiony we Francji przez San Marmerto już w V wieku. Smoki te, symbolizujące diabła, zostawały spalane po trzech dniach modlitw, a zwyczaj ten, według francuskiego kaznodziei Jaques de Vitry utrzymywał się do XIII wieku. Pierwsze świadectwa Tarascas del Corpus Christi pojawiają się we Flandrii w XIV-XV wieku (Antwerpia, 1398, Leuven 1411, Aalst, 1424).

Wąż-smok w Psałterzu Louterell  ok. 1325-1340. Biblioteka Brytyjska  Add MS 42130, k. 184 


W Galicji smoki powszechnie nazywane są Coca, co wywodząc się od późno łacińskiego słowa cocatrix (krokodyl), udokumentowane są od 1599 roku w procesjach w Ourense, Santiago, Lugo, Betanzos, Ribadavia, Tui, Baiona, A Coruña, Noia i Pontevedra , wraz z Tańcem Miecza inscenizującym walkę San Miguel lub San Jorge ze smokiem.

W Redondela, gdzie Coca powstała w kontekście tutejszej legendy o smoku żyjącym na wyspie San Simon, do XIX wieku był on wraz z tańcem Las Pelnas i Tańcem Miecza elementem procesji Corpus Christi, ale od XIX wieku, z uwagi na  niereligijną inscenizację przedstawiającą zabicie go przez grupę mężczyzn, została usunięta.

Smok Coca przetrwał jeszcze do początku XX wieku w procesji przeniesienia figury Matki Bożej z kościoła w Vilavella rozpoczynającej kilkudniowe obchody święta Bożego Ciała w Redondela, której tradycja sięga XVI wieku.  Elementem procesji była scena nazywana „ A Gabacha ”, w której Coca próbował rzucić się na postać Virgen, ale bity przez uzbrojone w kije strażniczki figury, wystraszona wycofała się i uciekała. Wraz ze smokiem zniknął z procesji wielki posąg San Cristóbal (św. Krzysztofa), upamiętniający legendę zabicia przez niego smoka. San Cristóbal poprzedzał procesję, zatrzymując się na ulicach i placach, aby dzieci cierpiące na krzywicę mogły przejść między jego nogami, błagając o uzdrowienie.


Smok Coca jednak przetrwał, mocno zakorzeniony w tutejszej kulturze i tradycji, tworząc z biegiem lat szereg oddzielnych świeckich inscenizacji, które równolegle z religijną celebracją Bożego Ciała stworzyły wspólne święto Fiesta Coca de Redondela y Corpus Christi. W trakcie parady schowane wewnątrz dwie dziewczynki są uwalniane przez mężczyzn tworzących grupę Tańca Mieczy i posadowione na smoku objeżdżają ulicami miasto.


Informacje pisemne o Coca pochodzą z XVIII wieku, choć przypuszcza się, że zwyczaj ten mógł występować wcześniej. W XIX wieku był to smok zrobiony z szorstkiego brązowego materiału z zielonymi plamami podobnymi do ropuch, jak pokazują fotografie z 1897 roku. Obecny wygląd uzyskał po renowacji na początku XXI wieku. Głowa jest starsza, jak na fotografiach z początku XX wieku. Ma czerwone szklane oczy i przegubową szczęką z białymi zębami. Nie posiada już mechanizmu, który miał do lat 30. XX wieku, który pozwalał smokowi wydłużać i kurczyć szyję.


Las Penlas

Penlas to dziewczynki ubrane w białe sukienki i anielskie skrzydła, stojące na ramionach kobiet również ubranych na biało i zwanych „ burros”, które tańczą w rytm tej samej melodii co mężczyźni wykonujący razem z nimi La Danza de las Espadas – Taniec Mieczy. Kobiety są żonami piekarzy, którzy mają przywilej wypieku chleba (opłatków) do Eucharystii udzielanej w czasie święta Corpus Christi. Wykonywany przez nie taniec oddaje radość z uratowania ich córek więzionych przez smoka.


Najstarsza informacja o tańcu Las Penlas pochodzi z 1385 roku z portugalskiej Chrónica de el-rey D. João I de Fernão Lopes, ale nie w kontekście Corpus Christi, lecz przy okazji obchodów zwycięstwa Aljubarroty nad Hiszpanią. Na terenie Galicji udokumentowane są w XVI wieku działania biskupów i zwolenników potrydenckich przemian mające na celu usunięcie Penlas i innych elementów folklorystycznych, za bycie „cossa indecente ” i odwracanie uwagi od pobożności wiernych, z uroczystości Bożego Ciała w Santiago de Compostela, a także w Pontevedra Ribadavia, Ponteareas, Baiona, Noia, Bouzas (Vigo) i w Redondela. Jak wynika z zachowanych dokumentów, mimo tych działań w Redondela do końca XVIII wieku Penlas tańczyły zarówno podczas mszy wewnątrz kościoła, jak i w procesji, Obecnie uczestniczą tylko w procesji ulicami miasta, tańcząc i kłaniając się przed Najświętszym Sakramentem.




La Danza de las Espadas 

Tańce z użyciem białej broni, prawdziwej lub jej imitacji, wykonywane na różne sposoby są dobrze udokumentowane w całej historii ludzkości. Według historyków i archeologów znaczenie ich wywodzi się z przedhistorycznych tradycji megalitycznych związanych głównie z rytuałami wykonywanymi przed i po walce, ale także z obrzędami związanymi z płodnością i leczniczymi. W średniowieczu były szeroko rozpowszechnione w Europie, związane z uroczystościami zarówno świeckimi, jak i religijnymi, gdzie prócz tańca indywidualnego, najbardziej rozpowszechniony był taniec wykonywany przez grupę tancerzy, których zachowane opisy pochodzą z XIV wieku. Obecnie jest bardzo niewiele miast, w których podczas różnych uroczystości jest wykonywany jest Taniec Mieczy i tylko w Redondela odbywa się to nieprzerwanie w oryginalnym układzie tanecznym.


Taniec mieczy „La danza de las Espadas” jest chreograficznym przedstawieniem pokonania i zabicia smoka Coca przez mężczyzn z Redondela. Wykonywany jest około południa na Plaza de la Constitucion na zakończenie procesji Bożego Ciała. Mężczyźni tańczą przed Najświętszym Sakramentem i figurą Virgen A Gabacha w rytm dud i bębnów wykonując szereg figur choreograficznych przeplatających się z równolegle wykonywanym tańcem Las Penlas.


Grupa tancerzy składa się z dwudziestu pięciu mężczyzn, w której skład wchodzi mestre (mistrz), czterech abaeli lub rabelos, czterech primeiros (przewodników), oraz kilkunastu tancerzy z mieczami. Tancerze mają w rękach drewniane miecze połączone ze sobą białą liną, niektórzy dodatkowo kastaniety. Podczas tańca, w rytm allegretto nadawany przez zespół dudziarzy i bębnów, tancerze wykonują różne figury, potrząsając również kastanietami.


Najważniejsze kroki wykonywane przez tancerzy, mające wielowiekową tradycję i przeniesione do naszych czasów, pokazującą wszystkie elementy walki. Taniec rozpoczyna Łuk Mieczy, pod którym przechodzą ludzie, symbolizuje przygotowania do walki. Potem następują dwa elementy walki: Łuk Abrenese choreograficznie przedstawiający początek walki i Zygzak, w którym partnerzy przechodzą między sobą imitując oddawanie cisów i wykonywanie uników. Występ kończy figura Chór tworząca koło tancerzy, jak symbol radości z odniesionego zwycięstwa.


Centulos

Oprócz postaci z maskami reprezentującymi świętych i apostołów w Galicyjskich procesjach Corpus Christi, pojawiła się też grupa masek diabolicznych i burleskowych zwanych centulos, wśród których wyróżniano felos, fenos, fetoiros, gamachiños, clashiros, demos, itp., których funkcją było utorowanie drogi dla Najświętszego Sakramentu. Osoby te zwykle nosiły napompowane krowie pęcherze do bicia i odpychania ludzi z trasy, a także często drewniane szczypce zakończone kozimi rogami, za pomocą których zdejmowały z głów kapelusze tym, którzy mieli je podczas przechodzenia procesji. Najstarsza relacja z występu Fenos i Demos pochodzi z około 1570 roku, z opisu procesji w Verin i Baiona.

Do dziś przetrwały tylko centulos w fiesta Coca de Redondela, ale nie mają już diabolicznego charakteru. Tylko w Betanzos gamachiño powróciło do procesji Bożego Ciała w latach 60. XX wieku. Reszta zniknęła wraz z zakazami wprowadzonymi przez panujących Burbonów lub przeniosła się na obchody karnawałowe lub inne fiesty.


Gigantes

Olbrzymie figury z wielkimi głowami niesione przez ukrytych w nich mężczyzn stanowią jeden z najbardziej rozpowszechnionych zwyczajów ludowych na świecie. Ich istnienie w ponad 100 krajach dowodzi siły fenomenu religijno-świątecznego z demonstracjami na całym świecie. Prezentują różne postacie, głownie z legend i baśni, chociaż nie brakuje też osób znanych mieszkańcom danego regionu

W Galicji olbrzymy – gigantes (gal. xigantes) są udokumentowane od XVII wieku, choć nie występują tak licznie jak w Katalonii, północnej Francji czy belgijskiej Walonii, uczestniczyły w uroczystościach w prawie stu galicyjskich miastach, jednak do tej pory poświęcono im niewiele opracowań.